Siedziałam w salonie na
najniższym piętrze z zamiarem napisania książki. Ufosy! Taka
cywilizacja, a nie słyszeli o tym najlepszym wynalazku ludzkości!
Przy stoliku, dalej
Narcyz i Prośmir grali w coś jakby szachy, tyle że pionkami były
różnobarwne rolki papieru toaletowego (kolorów było z 6). Zasady okazały
się bardzo skomplikowane i ledwo je ogarniałam. Trzaba było zbijać
rolki przeciwnika w jakiś określny sposób i przemieszczać swoje po
kwadratowej planszy.
Pochyliłam się nad
notatnikiem. Musiałam napisać coś, co zaciekawiłoby takie istoty jak
Ufosy. Estetycznie naskrobałam w zeszycie pierwszy punkt.
• Bohaterka jest światowej sławy projektantką paiperu toaletowego.
• Pewnego dnia zostaje porwana przez Kosmitów, którzy chcą poznać tajniki produkcji papieru trójipółwarstwowego.
Zmarszczyłam brwi i rozejrzałam się szukając pomysłów. Zauważyłam, że Prośmir się we mnie wpatruje.
- Eee... Prośmir? O co chodzi? Mam coś na twarzy? Czemu się tak na mnie gapisz?
Chłopak zmieszał się. Ciekawe, dlaczego?
- Coo? Eyyyy... Y... Nie... Nic...
Może rzeczywiście mam coś na twarzy, bo o co innego mogłoby chodzić...
- Ta, jasne. A tak na prawdę?
- Serio o nic... Serio...
Zaczerwinił się trochę,
co wyglądało zabawnie. Ale zaraz po chwili szybko się ogarnął. Muszę
rozgryźć, czego on chce. Bo chwilami właśnie tak zupełnie dziwnie się
zachowuje.
- Zastanawiałem się, co robisz - znalazł wytłumacznie.
- Piszę - odparłam obojętnie, w myślach zastanwiając się po raz 7284827372: O CO MU CHODZI?
Obserwowałam go i mojego
brata uważnie. Przez kilka minut nic się nie działo i wydawali się
skupieni na grze. Nie umknęło jednak mojej uwadzie, że nagle wymienili
spojrzenia. Bardzo krótko, ale jednak chyba mają zawiąznay między sobą
jakiś układ, bo Narcyz cmoknął niechętnie i wstał.
- Zaraz wracam, idę do pokoju - rzucił.
Prośmir siedział dalej i chyba chciał coś powiedzieć.
Unisołam brwi.
- Co tu się odbywa? Czuję się jak ofiara jakiejś konspiracji...
Odpowiedziało mi bardzo inteligentne:
- Eee...
- To wszystko wyjaśnia. - Zaśmiałam się. Potem milczeliśmy oboje.
Po chwili zdecydowałam się wyjść z pokoju, bo zaczynało się robić niezręcznie.
- Idę do Opuncji i Aborcji - obwieściłam. - Może one pomogą mi z książką.
Wzięłam pod pachę notatnik i ruszyłam na taras na najwyższym piętrze, gdzie prawdopodbnie były.
Gdy wyszłam, obejrzałam
się przez ramię. Prośmir oparł się na łokciu i podrapał w głowę, jakby
coś mu się nie udało. Czego on chce? Zawiązali z Narcyzem jakiś spisek?
😏
Na schodach minęłam się z Narcyzem. Był jakiś dziwnie blady.
- Wszystko okay? - zapytałam marszcząc brwi.
- Spadaj.
- Narcyz? - Zwykle nie mówił do mnie w ten sposób.
- Spadaj mówię - odepchnął mnie.
Poleciałam na schody.
- Ała! Co jest?
Ale mój brat już zbiegał na dół.
_________________
~Lilyann
~Lilyann
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz