Menu

niedziela, 12 czerwca 2016

Mój genialny brat pakuje nas w kłopoty (po części). [NARCYZA]

Na początek wypadałoby się przedstawić, nie? Zatem: jestem Narcyza. Wiem, straaasznie głupie imię, i do tego śmieszne. A najlepsze jest to, że mój brat bliźniak ma na imię Narcyz. Rodzice zrobili sobie chyba jakiś żart, a koniec końców, z tego powodu muszę znosić katusze do końca życia. Ale kontynuując o mnie: mam prawie 16 lat... (No dobra - 15 i PÓŁ, uściślając), jestem inteligentna (i skromna, wiem), interesuję się astronomią i wszystkimi takimi... (To jest szalenie ciekawe! Na prawdę!), mieszkam w Salt Lake City, lubię papugi i kolor niebieski. Moje ulubione danie to pizza. Nie pogardzę też zapiekanką z serem. Ale w sumie to nie o tym miałam mówić, a muszę jeszcze przedstawić Narcyza.


To mój genialny brat. (Czujecie sarkazm?) Niby tak samo jak ja dobrze się uczy, ale to totalne umysłowe ZERO. Zresztą jak 99,89% chłopaków w naszym wieku.
Przez jego durny pomysł... Porwali nas kosmici. (No może nie do końca, ale najlepiej zwalać winę na niego).
Tak więc:
Pewnego słonecznego dnia wracaliśmy z gimnazjum do domu. Nie było to daleko, więc szliśmy na piechotę. 

- Wiesz co? - powiedział Narcyz.

- Nie - odpowiedziałam.

- W Instytucie mają nowego drona na sprzedaż! - wykrzyknął entuzjastycznie. 

I to mnie zaciekawiło, bo mówiąc 'Instytut' miał na myśli pobliski mały sklep z różnymi dziwacznymi gadżetami. Nazywaliśmy go tak, bo... A właśniwie to nie pamiętam, czemu.

- Serio? - spytałam.

- Mhm! Naukowiec - Naukowiec to sprzedawca w Instytucie. - ostatnio mi mówił. Jak wczoraj pomagałem mu z...

- Dlaczego dopiero teraz o tym wspominasz? - zapytałam oskarżycielsko.

- Bo mi się przypomniało, to takie ważne?

- W sumie to nie.

- Idziemy tam, okay?

- Okay. Ale teraz?

- Noo... 

I poszliśmy. Niby to dziwne, że tak nas interesował jakiś dron, ale oboje lubimy technikę, a poza tym Naukowiec w ogóle nie umie wyceniać produktów. Jego maszyny są zwykle o wiele więcej wart, niż wskazuje na to cena. Ostatnio kupiliśmy zdalnie sterowany helikopter na baterie słoneczne za niecałe 8 dolarów!

Gdy tak szliśmy do Instytutu, nagle  zagadała do nas jakaś rudowłosa, na oko - siedemnastolatka.

- Cześć. Czy mam przyjemność z Narcyzem i Narcyzą?

- Tak - odparłam. Zerknęłam na brata, aby sprawdzić, co on myśli o tej nieznajomej, ale on tylko gapił się na nią nie mogąc wykrztusić słowa. Na myśl przychodzi mi tylko jedno: ŻAŁOSNE!

- Chodźcie ze mną - powiedziała ruda i dodała: - Nazywam się Ufogerda.

Dziwne imię - pomyślałam, ale nie skomentowałam tego. Zastanowiło mnie też, czego może chcieć ta dziewczyna.

- Ale po co? - zapytałam.

- Chcę wam coś pokazać.

- Ae nie nie jesteś porywaczką? - upewniłam się.

- Skąd wiedziałaś? - zdziwiła się Ufogerda.

- A więc jesteś?! - przeraziłam się.

- W pewnym sensie...

Już miałam krzyczeć, ale posłuchałam jej do końca.

-... Ale też nie. No no jestem Ufosem i chcę was poznać.
O dziwo nie bałam się już prawie wcale.

- To ma być żart? Jeśli tak to nie śmieszny - odparłam z wyższością i szturchnęłam brata, aby też się odezwał.

- Ee... Tak. Narcyza ma rację...

- No cóż... Dlaczego nikt z nich nie chce po dobroci! Ani Dezydery, ani Opuncja, ani... Jak mu tam było... Ani Felek...  - nastolatka powiedziała niewiadomo do kogo, ae była ewidentnie zasmucona. - Juvexo! Yxao! Chodźcie! - zawołała w stronę pobliskiego sklepu. 

- Juuż..! - I ze środka wymaszerowała ciemnowłosa dziewczyna niosąca z dziesięć paczek papieru toaletowego. Zaraz za nią wyszedł szatyn niosący drugie tyle. - O widzę, że znalazłaś kolejnych! Cześć, wam! O, Narcyzo! - zwróciła się do mnie z uśmiechem. - Masz jedwabistą sukienkę!

- To jest bawełna... - odparłam lekko skonsternowana. Nie jest normalne, że ktoś kupuje tyle papieru toaletowego! A w dodatku ta dziewczyna i tak była jakaś dziwna. Nienaturalnie ładna. Kolejna.

- No to co? - ciemnowłosa posłała mi zdziwione spojrzenie. - Ale jest jedwabista!

Zrozumiałam, że z tymi dziwakami raczej się nie dogadam. Miałam nadzieję, że Narcyz doszedł do tego samego wniosku, ale chyba wciąż trwał w stanie otępienia zapatrzony w tą jak-jej-tam... Ufogerdę.

- My chyba już pójdziemy... - zaczęłam słabym głosem. Odwróciłam się i pociągnęłam za sobą brata.

- Nie sądzę. - Trójka dziwaków zagrodziła nam drogę. Wyglądało to dość komicznie, ponieważ dwoje z nich trzymało całą masę papieru toaletowego. Nie mogłam powstrzymać śmiechu - zachichotałam. Ta chwila nieuwagi była bardzo niekorzystna. Nim zdążyłam się obejrzeć, mnie i mojego brata oplotła jakaś siatka.

Chciałam się ruszyć, chciałam krzyczeć. Nie mogłam. Siatka pociągnęła nas w górę. Trafiliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Usłyszałam tylko syk gazu, zdążyłam pomyśleć: Narcyzie, ty idioto! Zobacz, w co nas wpakowałeś! Gdybyśmy normalnie poszli do domu...
I straciłam przytomność.
____________________
~Lilyann

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz